Wzrastające w siłę gospodarczą i militarną Chiny stają się, według Nowozelandczyków, zagrożeniem dla bezpieczeństwa ich państwa.
W Nowej Zelandii jest coraz więcej przedsiębiorstw z chińskim kapitałem, dochodzi też do wyzyskiwania dóbr naturalnych - takich jak wody źródlane, które są eksploatowane przez chińskie przedsiębiorstwa, a woda trafia na rynek Państwa Środka.
Poza tym, Chiny w sferze dyskursywnej traktują Nową Zelandię, jako aktora na scenie międzynarodowej o niskim znaczeniu. Dochodzi nawet do tego, że Chiny wzywają Nową Zelandię do "korekty swoich nieodpowiednich słów" na tematy chińskie. Ostatnia afera dotycząca przekazania funduszy dla Partii Narodowej przez chińskiego przedsiębiorcę pogłębia wrażenie infiltracji przez Chiny spraw wewnętrznych w Nowej Zelandii i niosą na myśl możliwość działania celowego, dążącego do destabilizacji sceny politycznej. W nowozelandzkiej polityce pojawiają się nawet dawni nauczyciele chińskich szpiegów.
Jednym z przejawów antychińskich nastrojów politycznych na antypodach było już nałożenie zakazu udziału chińskich firm, takich jak ZTE i Huwawei w rozbudowie sieci 5G w Australii. Teraz prawdopodobnie, podobny zakaz czeka te przedsiębiorstwa w Nowej Zelandii.
Wydaje się, że w perspektywie zaostrzającego się konfliktu politycznego w basenie Pacyfiku, Nowa Zelandia, która leży na obrzeżach głównych linii komunikacyjnych oraz linii interesów, będzie przez potęgi takie jak USA i Chiny coraz bardziej trywializowana i traktowana przedmiotowo na scenie międzynarodowej. Do dziś Nowozelandczycy nie znają odpowiedzi na pytanie o przyczyny nałożenia na nich ceł przez USA, szczególnie tych dotyczących handlu stalą. Okazuje to skalę nowozelandzkiego problemu, bowiem od dekad po zakończeniu II wojny światowej, bezpieczeństwo zewnętrzne Nowej Zelandii jest ściśle powiązane z USA.