Nowa Zelandia, podobnie jak cały zglobalizowany świat zmaga się z problemami ochrony środowiska. Choć mamy obraz czystej i zielonej Nowej Zelandii przed oczami, to sami mieszkańcy narzekają na pewne niedogodności - zanieczyszenia rzek w wyniku zakrojonego na szeroką skalę przemysłu hodowli bydła, dziurę ozonową i kwestie utylizacji śmieci, a szczególnie plastiku.
Przykładem miasta, które jest daleko posunięte w zakresie ochrony środowiska jest nowozelandzkie Raglan, które samo siebie reklamuję jako miasto wolne od odpadów. Miasteczko ma 5 tys. mieszkańców i wszystkie odpady, które wytwarza przekształca w procesie biodegradacji. Przy tej okazji prowadzone są badania rozkładu, tzw. produktów biodegradowalnych, które takimi przynajmniej deklaruje je ich producenci. Jak się okazuje nie są one jednak tym, czym przedstawiają je producenci. Producenci bowiem wykorzystują swoisty wybieg - informując o biodegradacji produktu w sumie nie oszukują konsumentów, ale nie przedstawiają całej prawdy. Otóż takie produkty często rozkładają się setki lat. Zauważ się, że brak regulacji prawnych w tym zakresie w Nowej Zelandii utrudnia zarządzanie odpadami i to pomimo ścisłych norm międzynarodowych, których Nowa Zelandia przestrzega. Problemem staje się bowiem postawa wytwórców rzeczy plastikowych, którzy dość dowolnie podchodzą do oznaczeń o biodegradacji.
Innymi obecnie żywymi tematami jest dedykacja rządu nowozelandzkiego wobec środowiska. Premier Jacinda Ardern zapewnia, że zastopowanie nowych odwiertów ropy naftowej na wodach oceanicznych, zarzucenie używania plastikowych reklamówek (z tym, że nadal na potęgę używa się plastikowych opakowań, itd.), dbałość o czystość wody (którą interesują się chińskie firmy zakupujące ją na swój rynek i butelkujące ją w Nowej Zelandii), spadek emisji spalin oraz pomoc dla innych państw na Pacyfiku, które dotknięte są zmianami klimatu, ochrona zagrożonych drzew kauri. Podejście obecnego rządu Nowej Zelandii do zagadnień ochrony środowiska i walki ze zmianami klimatycznymi całkowicie wpisuje się w lewicowy rys ideologiczny Partii Pracy i zgodne jest w tej mierze z postulatami lewicy międzynarodowej.
Nowozelandczycy są wysoce świadomi efektów zmian klimatycznych, obserwują bowiem na Wyspie Południowej topnienie lodowca Franciszka Józefa. Mają też bardzo wysoki wskaźnik zachorowalności na raka skóry, w związku z dziurą ozonową nad krajem. Dobrą wiadomość na przyszłosć jest to, że jak twierdzą naukowcy, dzięki wdrożonej już dekady temu polityce mającej na celu przeciwdziałanie powiększaniu się tej dziury nad krajem kiwi, problem ten ma zniknąć w ciągu najbliższych...50 lat. Do tego czasu Nowozelandczycy nadal będą unikać wylegiwania się na swoich malowniczych plażach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz