Program KiwiBuild miał być zbawieniem dla ciężkiej sytuacji mieszkaniowej w Nowej Zelandii, szczególnie w Auckland i jego okolicach. W założeniach rządu laburzystowskiego i narodowego (Partia Pracy i NZF oraz Partia Zielonych) było, aby poprzez budowę tanich mieszkań wyrównywać nierówności społeczne. Te niestety są obecne także na antypodach. Szczególnie w Auckland można spotkać wielu bezdomnych, ale przeważają wśród nich przedstawiciele Maorysów i ludów polinezyjskich - tak przynajmniej może wynikać z obserwacji.
O kwestiach nierówności społecznych w NZ polecam pracę pod redakcją Maxa Roshbrooka: Inequality. A New Zealand crisis, Wellington 2013.
Wracając do programu KiwiBuild, są środowiska, które podnoszą, że tańsze domy w tym programie są dostępne tylko dla rodzin i osób posiadających przynajmniej średnie dochody, a koalicyjny rząd Partii Pracy nie dba zupełnie o przedstawicieli klas niższych i gorzej uposażonych, którzy przy niewielkich dochodach muszą radzić sobie z rosnącymi kosztami czynszów w lokalach w których są tylko najemcami. Według działaczy Armii Zbawienia (metodystyczna organizacja charytatywna) - działania rządu przyczyniają się paradoksalnie do wzrostu społecznych nierówności.
Sytuacja jest więc dwuznaczna, z jednej strony rząd lewicowy zdaje się zasypywać swoimi działaniami rosnące rozwarstwienie społeczne z drugiej prowadzi programy dedykowane tylko dla osób z klasy średniej, bowiem koszt domu w programie KiwiBuild wynosi ok. 600-700 tys. NZD.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz