środa, 10 października 2018

Eksploatacja imigrantów?

Nowo Zelandia to kraj imigrantów, zresztą to oni powołali to państwa za zgodą i pod pieczą brytyjskiej korony. Temat imigrantów powraca w Nowej Zelandii niczym bumerang, i chociaż we wcześniejszych latach nie był tematem dominującym w czasie wyborów, to coraz częściej staje się elementem dyskursu publicznego. Jak ukazały ostatnie badania, w Nowej Zelandii wyborcy dwóch partii politycznych, tzn. New Zealand First (Naprzód Nowa Zelandio!/ Nowa Zelandia Jest Pierwsza!) oraz Labour Party (Partia Pracy) kierowali się tematem imigracji dokonując swoich wyborów w trakcie ostatniej kampanii do Izby Reprezentantów. Partie te stworzyły zresztą obecny rząd Nowej Zelandii, więc nikogo w kraju kiwi nie dziwi, że Nowozelandczycy o imigracji mówią z coraz większymi emocjami. Z jednej strony bowiem akcepetuje się imigrację i uważa się ją za zjawisko, które pomogło rozwinąć cywilizacyjnie kraj, z drugiej strony jednak pojawiły się już w trakcie kampanii 2017 r. informacje, że uwczesna polityki imigracyjna Nowej Zelandii umożliwiała wykorzystywanie imigrantów w pracy "na czarno", głównie dlatego, iż dostawali się oni na wyspy dzięki wizom studenckim wydawanym dzięki ich udziale w zajęciach na zupełnie fikcyjnych kursach, szkoleniach, studiach, itd. Innym przejawem obecnie toczącej się debaty o imigracji są propozycje wprowadzenia swoistego kodeksu kulturowe dla imigrantów, którzy mają przestrzegać pewnych postaw i zachowań w kraju kiwi. Oczywiście te propozycje, wysuwane zresztą przez Winstona Petersa z NZF, spotykają się z szyderczą wręcz ripostą bardzo szerokiej części społeczeństwa. Kpiący piszą więc o konieczności przestrzegania przez imigrantów zasad takich jak: bezdomność, niskie zarobki, płacenie wysokich podatków. Sytuacja imigracyjna w Nowej Zelandii nie jest łatwa, bowiem tylko w 2016 r. do kraju kiwi przybyło około 80 tys. imigrantów, kiedy społeczność tego wielokulturowego państwa wynosiła niewiele ponad 4,5 mln obywateli. 

Gdybyśmy z taką imigracją mieli do czynienia w Polsce, to proszę sobie wyobrazić skalę problemów, jakie narosłyby w sytuacji w której musielibyśmy zmierzyć się z roczną imigracją na poziomie ok. 700 tys. osób ze społeczeństw o raczej odmiennych kultur od naszej? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dlaczego Ardern zrezygnowała?

W mediach gruchnęło o rezygnacji Jacindy Ardern - niezwykle popularnej premier Nowej Zelandii.   Popularnej, ale szczególnie poza Nową Zelan...